Koło godziny 14 postanowiłam wziąć First Love na trening. Kobyłka już dość długo stała w boksie więc ruch jej się przyda.
Gdy weszłam do stajni wszystkie konie zaczęły radośnie rżeć. Weszłam do jej boksu i wyprowadziłam na zewnątrz, a następnie poszłam po przyrządy do szczotkowania, a potem szybko i dokładnie ją wyczyściłam.
Po drodze do siodlarni spotkałam swojego brata
-Hej, masz może ochotę iść na trening?-spytałam go bo stwierdziłam, że Enigmo też potrzebuje ruchu.
-Jasne
-To dobrze, weź Enigma i za jakieś 20 min widzimy się na torze
-Ok-powiedział chłopak i poszedł do ogierka a ja wzięłam sprzęt dla First Love i wróciłam do niej. Szybko osiodłałam, i wyprowadziłam se stajni. Skierowałyśmy się w stronę toru i gdy już na nim byłyśmy dosiadłam klaczy. Dominic'a jeszcze nie było więc postanowiłam postępować z klaczką po torze. Gdy pojawił się chłopak rozpoczęliśmy rozgrzewkę. Z początku przechodziliśmy do różnych chodów razem, a potem każdy zaczął robić rozgrzewkę indywidualnie.
Po skończonej rozgrzewce wjechaliśmy w bramki startowe. Czułam, że First jest trochę podenerwowana. W sumie się jej nie dziwiłam, bo to jej pierwszy raz na tym torze, tak samo jak Enigma.
Między czasie dołączył do nas Carter, który miał uruchomić maszynę. Gdy to już nastąpiło konie ruszyły równo. Obydwa konie wyróżniały się bardzo dobrym startem z czego byłam zadowolona.
Ja razem z First biegłyśmy po zewnętrznej a Enigmo przy samej barierce. Przez pewien okres czasu szliśmy biegły łeb w łeb, aż w końcu First zaczęła po zewnętrznej wyprzedać i chwilę potem była już długość przed Enigmo, który widząc to musiał się zdenerwować bo też przyśpieszył i szybko ponownie konie biegły koło siebie, tylko, ze tym razem to my byłyśmy przy barierce.
W zakręt weszłyśmy trochę wolniej co spowodowało, że miałyśmy przed sobą zacny zadek Varma Enigmo, ale i tak dalej dzielnie walczyłyśmy. Pozostałą część dystansu przegalopowałyśmy bez zmian, żeby dopiero na ostatniej prostej pokazać na co stać First Love. Odpuściłam jej wodze na co klacz od razu wypruła mocno do przodu. Uśmiechnęłam się do siebie czując, że każdy mięsień klaczy rozciąga się najmocniej jak potrafi a klacz w szybkim czasie dogania mojego brata wraz z jego rumakiem, którzy do tej pory byli przed nami o około trzech długości. Gdy zrównaliśmy się z nimi wystawiłam mu język, a chwilę potem First prowadziła już o pół długości. Mimo wszystko ogier, którego dosiadał Dominic, nadal się nie poddawał i z uporem galopował szybciej nie pozwalając, żeby First wysunęła się na większe prowadzenie. Na ostatnich paruset metrach oba wierzchowce walczyły do upadłego a linie mety przekroczyły prawie równo z niewielką przewagą First Love.
Powoli przechodziliśmy do wolniejszych chodów i już w stępie poklepałam gorącą i jednocześnie mokrą szyję klaczy.
Podjechałam w miejsce w którym stał Carter i trzymał stoper. Zerknęłam na czasy obydwóch koni i powiem szczerze, że byłam zadowolona z ich wyników.
Gdy wróciliśmy do stajni rozsiodłaliśmy konie i wypuściliśmy je na łąkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz